Ciepły,
sierpniowy poranek, a wy właśnie opuszczacie mieszkanie w Katowicach i udajecie
się na warszawskie lotnisko. Niestety kontuzja na początku sezonu kadrowego
wykluczyła Patryka z gry na dwa miesiące. Za kilka dni rozpoczynają się
przygotowania do sezonu ligowego w nowym klubie środkowego, włoskiej Veronie.
Długo namawiałaś Patryka, by zgodził się podpisać ten kontrakt. Wiedziałaś
doskonale, że chciał zmienić klub, chciał sprawdzić swoje umiejętności oraz je
poszerzyć w nowym miejscu, ale twoja ciąża po części zmieniła szkicowe plany.
Ojciec twojego dziecka nie chciał, byś po raz kolejny w dodatku w ciąży
zmieniała otoczenie. Myślał nawet nad powrotem do Polski, gdyż żyłabyś wśród
bliskich. Wybiłaś mu ten pomysł z głowy, bo przecież nie jesteś pierwszą
kobietą, partnerką sportowca, która jeździ po świecie wraz ze swoim ukochanym. We
Włoszech także są szpitale, lekarze, przychodnie czy sklepy z
najpotrzebniejszymi artykułami dla dzieci. W ciągu paru dni aklimatyzujecie się
w nowym miejscu. Z wielką łatwością przychodzi ci nauka włoskiego i z dnia na
dzień rozumiesz coraz więcej. Zakupiłaś sobie nawet rozmówki polsko-włoskie i
inne potrzebne podręczniki do nauki włoskiego. I tak spędzałaś całe dnie w
domu, więc chciałaś spożytkować wolny czas, jak najlepiej.
Dzisiejszego
wieczoru wybierasz się z Patrykiem na oficjalną kolację z nowym sponsorem
klubu, obecność obowiązkowa. Po zjedzonym obiedzie zaczynasz się szykować.
Wyciągasz z kosmetyczki kilka lakierów do paznokci, które przywiozłaś z Polski
i wybierasz flakonik z beżowym kolorem, który będzie współgrał z twoją sukienką
i butami. Prosisz Patryka, by zszedł z sofy, gdzie masz zamiar pomalować
paznokcie, ponieważ każdy jego ruch będzie cię rozpraszał.
- Natalka,
który krawat bardziej będzie pasował? - przerywa wykonywanie twojej
czynności i pokazuje dwa krawaty, jeden
czarny drugi fioletowy.
- Kotek, a
pomyśl i powiedz który. - schylasz głowę i dalej oddajesz się malowaniu.
- Osobiście
bardziej podoba mi się fioletowy, ale jak nie masz żadnego dodatku w tym
kolorze, to biorę czarny.
- Prawidłowa
odpowiedź. - uśmiechasz się perliście w stronę ukochanego.
- Czyli mam
poczucie stylu. - zachichotał. - Natka, jak ty możesz wąchać ten lakier?
Przecież stoję dwa metry od ciebie i aż mnie mdli, że też nasza kruszyna nie
protestuje…
- Pewnie
jest dziewczynką. - zakręcasz lakier i czujesz, jak ci się robi gorąco od
wewnątrz, a treść pokarmowa z żołądka zbliża się do przełyku. Energicznie
wstajesz i klękasz przed muszlą wracając cały obiad. Patryk szybko znajduje się
przy tobie i podaje ci chusteczkę, a po chwili pomaga wstać.
- Dobrze się
czujesz? - pyta z troską w głosie.
-
Wykrakałeś, a po wymiotach czuję się wręcz fantastycznie. - przewracasz
oczami i przemywasz twarz wodą. - Na nic moje malowanie! - rzucasz zła
spoglądając na paznokcie. Siadasz w kuchni i zmywasz pozostałości lakieru. Po
siedemnastej wychodzicie z mieszkania i zabieracie z jednym z kolegów Patryka z
nowego klubu, który mieszka w tym samym bloku co wy.
Patryk przed
momentem wyszedł na trening. Posprzątałaś mieszkanie i postanowiłaś zrobić
porządek w komputerze. Jednak zaraz po uruchomieniu sprzętu włączasz
komunikator i jak się okazuje w tym samym czasie robi to samo twoja
przyjaciółka Justyna.
- Cześć
grubasku. - takimi oto słowami wita się z tobą.
- Też miło
ciebie słyszeć. - opowiada ci jak nakręcona o tym co dzieje u niej na co dzień.
Ty zaś opowiadasz jej, jak ci się mieszka w nowym miejscu, jak znosisz ciążę,
jak relacje z Patrykiem poprawiły się o sto osiemdziesiąt stopni od kiedy
dowiedział o ciąży.
- Natalka, a
bądź tak miła i pokaż brzuszek do kamerki. - zbywasz ją. - Natka, proszę. -
robi maślane oczy, aż w końcu wstajesz, podnosisz koszulkę do góry i pokazujesz
jej uwypuklony brzuch. - Który to tydzień?
- Dwudziesty
drugi.
- Nawet nie
wiesz, jak ci zazdroszczę, choć oczywiście cieszę waszym szczęściem.
- Oj Justyna
czego zazdrościsz? Nie planowaliśmy tej ciąży i wiem, że w głębi Patryk nie
jest zadowolony, ale co dzień, gdy mój brzuch rośnie, to się przekonuje.
- Masz Patryka,
ja nie mam z kim sobie robić takiego maleństwa.
- Znaleźć
chętnego, to chyba nie problem?
- Żebyś
wiedziała, że problem. Ech, dobra nieważne. Opowiedziałam ci wszystkie
ploteczki, jakie wiedziałam, brzuch zobaczyłam, mogę spokojnie iść myć włosy i
szykować się do pracy. Uściskaj Patryka, pa Natalka. - pożegnałaś się i
wylosowując się z komunikatora odłożyłaś komputer na stół, a sama się
położyłaś, ponieważ pobolewała cię głowa. Obudził cię Patryk, który wrócił z
treningu. Widząc twój stan, wyręczył cię z gotowania obiadu, jednak ledwie
włożyłaś kilka kęsów do ust i musiałaś biec do toalety wrócić je. Popołudniu
jak i wieczór nie czułaś się dobrze, więc leżałaś cały czas pod troskliwą
opieką siatkarza. Nad ranem obudziłaś się z pilną potrzebą oddania moczu. W łazience
odkryłaś, że krwawisz. Obficie. Godzinę później byłaś już w szpitalu. Wszystko
było jak za mgłą, a obraz kręcił dookoła. Chwilę później obraz stracił ostrość
i nastała wielka pustka.
Obudził cię
dźwięk karetki. Leżysz sama na sali, jedynie głowa narzeczonego spoczywa na twojej
ręce do której wpięty jest wenflon. Dotykiem budzisz Patryka. Nie uśmiecha się,
nawet nie próbuje podnieść kącików ust do góry. Widzisz jego podpuchnięte oczy
i natychmiast dostajesz silnego bólu głowy bojąc, że stało coś złego. Podnosisz
kołdrę do góry i zauważasz bliznę w dole brzucha, który już nie jest tak okrągły,
jak przed dniem.
- Patryk co
się stało? - oczy zachodzą ci mgłą. Nic nie odpowiada. - Co z dzieckiem? -
szepczesz rozżalona.
- Natusia,
maleństwa już nie ma. - czujesz się, jakbyś dostała policzek. Dostałaś policzek
od losu. Lekarze musieli wykonać cesarskie cięcie, ponieważ miałaś zbyt wąską
miednicę i nie urodziłabyś sama zmarłego dziecka. Nie możesz sobie darować, że
nie odwiedziłaś lekarza, jednak czułaś się dobrze, jak przystało na kobietę w
ciąży, a w tych tygodniach jeszcze nie czułaś ruchów dziecka. Lekarze przy
każdej wizycie zapewniali cię, że wszystko w porządku. Tego samego dnia wieczorem
opuściłaś szpital. Kolejny tydzień był dla was tragiczny. Załatwienie wszystkich
formalności związanych ze śmiercią dziecka, pogrzeb waszej córeczki, i
psychiczne wykończenie. Nie zdążyliście nacieszyć się ciążą, a już musieliście
opłakiwać waszą przed wcześnie narodzoną istotkę. Mimo wcześniejszych zapewnień
lekarzy, że z dzieckiem wszystko w porządku po porodzie okazało się, że wasza
córka miała zrośnięte palce stóp, a przy dłoniach spory odstęp między kciukiem,
a drugim palcem. Dodatkowo przepuklinę rdzeniowo-mózgową oraz zespół Moebiusa
czyli niedowład twarzowo-oczny. Moglibyście sądzić się z lekarzami, którzy nie
stwierdzili tych wad u waszego dziecko, jednak nie mieliście na to siły, bo
życia tej dziewczynce już nic nie przywróci. Gdyby nie Patryk nie wiesz, jakbyś
sobie poradziła przejść przez ten okres po stracie. Owszem, jemu także było ciężko,
ale potrafił czuwać nad tobą i sobą.
Któregoś dnia,
gdy wracałaś ze sklepu z Gabriellą, żoną Simone Parodiego wasza rozmowa zeszła
na temat innowacyjnych badań genetycznych, które pozwolą odczytać historię
naszych przodków, którą każdy z nas ma zapisaną w DNA. Genetyczna genealogia
pozwala nie tylko ustalić skąd w pewnym przybliżeniu wywodzi się dana osoba,
ale także jakie były losy ludzi zamieszkujących dany kraj. Wieczorem Gabriella podrzuciła ci linki do
strony kliniki, która zajmuje się takimi badaniami. Coraz więcej krajów posiada
takie kliniki, także we Włoszech i to jeszcze niedaleko was znajduje się owy
budynek. Patryk początkowo nie był przychylny do twojego pomysłu, jednak
wiedząc, że jesteś z domu dziecka i mimo, że jest to mało istotne, to i zarazem
takie badanie może być sporą frajdą, bo cóż ci genetycy mogą powiedzieć o
twoich przodkach.
- Gotowa
poznać swoich przodków? - pyta ciebie Patryk, gdy kończysz się ubierać, by iść
do kliniki. Od niedawna zaczyna gościć na twoich ustach minimalny uśmiech.
- Gotowa, a
ty?
- Oczywiście!
- odpowiada z uśmiechem na twarzy. - Uwielbiam, gdy taka jesteś.
- Jaka?
- Z
uśmiechniętymi oczami i nawet próbujesz na usta wprowadzić ten radosny grymas.
- Nie jest
łatwo…
- Wiem. -
obejmuje ciebie. - Jeszcze będziemy mieć dzieci, moja piękna narzeczono. -
całuje cię w usta.
- Nie
inaczej. Kocham cię Kotuś. - łapiesz go za dłoń i wychodzicie z domu, by dojść
do kliniki.
~*~
Witam Was, o
ile ktoś jeszcze pamięta o mnie i o tej historii?
Prawdopodobnie
jeszcze jeden epizod i żegnam się z Wami. :)Przepraszam, za taką przerwę i postaram dodać o wiele szybciej następny.
Ask
dużo się wydarzyło: ciąża, poronienie, badania genetyczne, a za chwilę Natalia pozna chociaż część swojej rodzinnej historii. Szybko kończysz tego bloga - to widać. I błagam cię, zostaw już te wszystkie encyklopedie, bo ilość terminologii medycznej trochę odwróciła moją uwagę (ostatnio to nie jest trudne). Cóż, szkoda, że tak szybko kończysz. Pozdrawiam i do następnego
OdpowiedzUsuńNie było mnie zeszłym razem, jestem jednak teraz dla ciebie ipostaram się być :)
OdpowiedzUsuńTak się cieszyłam podczas poprzedniego rozdziału, naprawdę sądziłam, że wróżysz Natalii i Patrykowi wspaniałą i przede wszystkim szczęśliwą przyszłość, bez zmartwień. Nie pomyślałam nawet, że może czekać ich taka tragedia, kktórą im zgorowałaś :( Wiem, życie pisze najróżniejsze scenariusze, ale niektórniektórzyym chyba już wystarczy tego cierpienia co? :/
Ściskam cię najmocniej :*
Dużo się wydarzyło w ich życiu, nawet bym napisała, że za dużo... Chwilę oczekiwania na dziecko szybko się skończyły i ten radosny czas zmienił się w żal, smutek i pewnie w złość, dlaczego to właśnie ich spotkało. Jestem bardzo ciekawa, co wyjdzie na tych badaniach genetycznych.
OdpowiedzUsuńŚciskam :*
Kurde, a ja już myślałam, że teraz będzie ich czekała istna włoska sielanka, i faktycznie trwała, ale tylko do czasu... Tak bardzo cieszyli się na narodziny dziecinki, a tu taka tragiczna wiadomość... Biedne dzieciątko nabawiło się tylu schorzeń... :(
OdpowiedzUsuńBadania genetyczne? Pierwsze, co mi przyszło na myśl, to to, że Natalia okaże się siostrą Patryka... :P tak, wiem, głupie ^^